Co jest zawarte na etykietach i jak to należy rozumieć, co właściwie producenci chcą nam przekazać?
Każda butelka wina zawiera w sobie płyn, który smakuje nieco inaczej. Żeby mieć wyobrażenie o tym co nas czeka po jej otwarciu, należałoby przeczytać etykietę. Czytać potrafię, gorzej z rozumieniem. Każdy kraj produkujący wino ma swoje konkretne regulacje określające co na etykiecie trzeba, a czego nie można zamieszczać. Osobom początkującym zalecałabym zaznajomienie się ze szczepami. Ponieważ każda winorośl ma nieco inny smak, daje wina o innym aromacie, różnej ilości tanin itp., to rozpoznanie z którego szczepu wino jest wyprodukowane uważam za pół sukcesu. Gorzej w przypadku etykiet, które o winoroślach pozornie nic nam nie mówią. Europa wyspecjalizowała się w przeróżnych oznaczeniach, do których rozszyfrowania potrzebna jest konkretna wiedza. Ale zacznijmy od łatwiejszych, czyli większości win z Nowego Świata.
Sauvignon Blanc – szczep
2013 – rocznik
Wine of Chile – wino z Chile
Co nam to mówi? Dosyć delikatne, lekko cytrusowe, rześkie, świeże wino. Nadgorliwi sprawdzaliby jeszcze producenta „Morande” i konkretną linię jaką jest Pionero. Podobnie z winem obok. Ten sam szczep, również z Chile, inny rocznik, inny producent. Nie wiedząc nic o winnicach w których wino było wytwarzane, zapewne wybór podjęłabym na podstawie ceny, albo etykiety – która ładniejsza.
Problem pojawia się w przypadku Europejskich win z wyższej półki. Tutaj już można snuć długie opowieści. Wszystko oprócz roczników trzeba umieć rozszyfrować.