Koszyk

Dodano produkt do koszyka

Wielkanocne winne dylematy

- Marian, idź kup wina do obiadu. Wiedział, że prawidłowa odpowiedź, to “tak, kochanie”. Jednak po przekroczeniu progu sklepu z tysiącem nieopisanych butelek – już nic nie wiedział.*

Jakie wina na Wielkanoc?

Pytanie jest o tyle źle zadane, że jedyna właściwa odpowiedź brzmiałaby - dobre. Ciężko dopasować wina do okazji. Dużo łatwiej dopasować je do dań podawanych przy okazji. Dlatego poniżej przedstawiam zbiór potraw, które z niemałym prawdopodobieństwem pojawią się na wielkanocnym stole. Na pewno żadna z nich nie będzie smakowała tak samo jak ta podawana u sąsiadów, ale będzie zawierała pewne elementy wspólne, którymi można się kierować przy doborze wina. Poniższe zalecenia nie są nakazem. Najważniejsze przecież, żebyśmy pili to, co nam smakuje. Zawierają jedynie sugestie, które zdaniem zespołu Darwina.pl sprawdzą się podczas rodzinnego święta.

Przystawki

śledzie śledzik lubi wódkę. Zaczynając od wódki powinniśmy kończyć na wódce, więc jeżeli zdecydują się Państwo na tę opcję, to już zapraszam do życzeń składanych na końcu następnego artykułu.

majonez – majonez jest tłusty, spokojny, nieco mdły. Takie struktury lubią być rozbite! Dlatego do wszelkich potraw z majonezem lub wegańskim substytutem majonezu, polecane są wina mineralne, albo wręcz bąbelki. Mineralność znajdziemy w takich szczepach jak hiszpańskie albarińo– w zależności od rodzaju, może mieć również odpowiednie dla majonezu nuty słone. Gruner Veltliner – przesiadujący głównie w Austrii i Alzacji (więcej o tym szczepie tutaj), również sprosta zadaniu rozbijania struktury majonezu. Jeżeli natomiast lubimy gładkość i gęstość majonezu i nie chcemy jej naruszać, a jedynie ułatwić sobie ze smakiem pochłanianie tego oleistego dodatku, to odpowiednią propozycją będzie wytrawna Sherry – Fino. Równie gładka, ale zimna jak stal! Będzie trzymała w ryzach całe to przystawkowe towarzystwo, żeby sobie nie pomyślało, że jest główną atrakcją tego obiadu.

Pierwsze danie

Niektórzy sceptycznie podchodzą do parowania zup z alkoholem. Jednak my nie będziemy się przecież ograniczać:

żurek – żurek jest kwaśny; i sycący. Szczególnie, gdy zostanie podany w chlebie. Tak wysoką i gęstą kwasowość dobrze byłoby zrównoważyć winem opanowanym, acz stanowczym. Dokładnie taka jest już wcześniej wspominana wytrawna Sherry Fino lub Amontillado

grzybowa - też gęsta, wręcz mięsista, ale bez kwasowości i nie w chlebie. W niektórych wersjach bywa ostra i równie intensywna. Tak jak w poprzednich potrawach, sprawdzi się Sherry, która z gęstością dobrze sobie radzi. Będzie godnym oponentem dla tak wysokiego stężenia smakowego. Jeżeli ktoś miałby ochotę zaszaleć finansowo, to powinno się sprawdzić również beczkowane chardonnay z Piemontu. Po fermentacji malolaktycznej (przy udziale bakterii intensywny kwas jabłkowy ulega przetworzeniu na łagodniejszy kwas mlekowy) i po długim pobycie w beczce, będzie to rzetelnie osadzone białe wino, nasycone, o lekkich orzechowych i maślanych posmakach.

Wszystko inne:

Wędliny - talerz wędlin, kiełbasa, pieczywo, do tego w zasięgu ręki chrzan, ćwikła, majonez w formie czystej, bądź lekko zmienionej. Oraz koniecznie pietruszka, nawet jeżeli tylko do ozdoby. Do takiego zestawu nie jest potrzebne wino ani zbyt intensywne, ani gęste. Tym bardziej, że częściowo jesteśmy już na pewno najedzeni, a przed nami dopiero wszystkie talerze ciast. Tutaj zadziała wino delikatne, smukłe, z niewielka ilością tanin. Wino, które z niczym nie będzie musiało się spierać. Godny i poczciwy towarzysz uciech podniebienia i męk żołądka. Brzmi jak - z natury swojej prawie przezroczyste - pinot noir. Delikatne, smukłe, nie ingerujące, nie walczy o pierwszeństwo. Ewentualnie wino różowe, byleby nie zinfandel - który chociaż przepyszny, to zawsze skrywa w sobie nutę słodyczy, która tutaj nie jest potrzebna. Polecałabym różową Rioję, różowe pinot grigio, czy caberneta. Różowe wina nie znajdują wielu miłośników, ale polecam przełamać się do różowych win, warto!  

Pasztety - te już są nieco bardziej wymagające, przez swoja strukturę, historię, tradycję - toż to danie pamięcią sięgające czasów dworskich! Idealny pasztet powinien być gładki - jak mus(!) rozsmarowywać się bez zająknięcia na grzance i zachwycać swoim subtelnym bogactwem szczegółów smakowych. Do tego rodzaju pasztetów poleca się wina słodkie najwyższej próby, czyli Sauternes bądź Loupiac. Jednak umówmy się, większość pasztetów to nie dzieło sztuki, chociaż w pełni zaspokajają nasze pasztetowo-wielkanocne potrzeby. Nieco bardziej szorstkie, wymagające pogryzienia, z chrupiącym grzbietem w sposób idealny zgraja się z klasycznym cabernetem sauvignon - z dość wyczuwalnymi garbnikami, jeszcze niekoniecznie ułożonym, nienachalnie wiśniowym. Będzie idealny.

Gorące drugie danie - tak, czy nie

Tradycje są różne. Niektórzy przestrzegają tej, wg której jedynym ciepłym daniem jest Żur. Biorąc pod uwagę obchodzenie wszystkich elementów tradycji - w tym rezurekcji - pobożny człowiek musi wstać przed świtem, żeby już o wschodzie słońca (wg kalendarzswiata.pl, w Wielką Niedzielę nastąpi to o godz. 6:11) móc się w kościele z innymi wiernymi szykować do procesji. Dewoci (wewnętrzni) będą niewyspani od zachodu słońca dnia poprzedniego. Nic więc dziwnego, że po powrocie z wyczerpujących obchodów, można być głodnym. Najpierw symbolicznie dzieli się jajkiem, po czym na rozgrzanie podaje się gorący, sycący, obfity żur. Dopiero po nim, ukontentowany wierny sięgał do wszystkich dobroci przygotowanych w dniach poprzednich. I tak, obfite śniadanie rozwlekało się na godziny obiadowe oraz deser podawany w godzinach podwieczorku i już nikt by żadnej kaczki, gęsi, ani schabowego nie zmieścił.

Co innego ci z nas, którzy Wielkanoc obchodzą, bo taki zwyczaj i rodzice do domu zaprosili. Wtedy przeważnie Śniadanie Wielkanocne, to czysta formalność i można je ując w cudzysłów, bo praktycznie jest obiadem. Czyli jak obiad, to i drugie danie.

Przypuśćmy, że będzie to dzikie ptactwo:

Kaczka - pieczona, przeważnie z owocami - jabłkami, pomarańczą czy żurawiną jest mięsem tłustym. Tam gdzie tłuszcz, dobrze sprawdzają się taniny. Dlatego dopasowanym czerwonym wyborem będą taniczne wina z nutą owocową. Dla przykładu mogą być: beczkowane chilijskie carmenere z win łagodniejszych, albo nieco bardziej gęste gruzińskie Mukuzani, czy podobne Saperavi. Idealnie sprawdzą się z kaczką.

Indyk - delikatny, miły, łagodny. W zależności od dodatków, które mogą być marchewką, rozmarynem, suszoną śliwką, czosnkiem bądź imbirem, to chude mięso porozumie się ze szczepem aligote. Szczep głównie francuski, występujący również w rodzimych stronach indyka, czyli USA. Inną ewentualnością będzie chardonnay z winnicy Arzuaga. Niecharakterystycznie dla tego szczepu lekko słonawe, z wyczuwalnymi nutami ziół, rewelacyjnie dopełni delikatne mięso.

Gęś - najtłustsza z wymienionego ptactwa, soczysta, obfita. Tutaj idealnie sprawdzi się Morellino di scansano - stosunkowo lekkie wino z wyraźną nutą owocową, dużą ilością garbników i proporcjonalnie dopełniającą kwasowością. Pobudzi towarzystwo powoli wprowadzane w ukontentowaną ospałość i nie pozwoli organom wewnętrznym  poddać się w ciężkiej pracy, jaką jest trawienie.

Potem zostaną “tylko” ciasta. To już całkiem osobny temat, zostawiający miejsce na Porta, Muscaty, Tokaje i inne Setubale. O nich wszystkich już niedługo.




*zamieszczony fragment ma charakter satyryczny. Nie ma na celu urażenia żadnych Marianów, nieMarianów, ani osób znajdujących się w sytuacji Mariana. Nie jest również fragmentem reprezentatywnym dla każdej polskiej rodziny. Marian Marianowi nierówny.

Data publikacji: 31.05.2022 08:00:00

Zaloguj się aby skomentować